wtorek, 21 lutego 2012

Why the Polish Fashion costs so much ?

Projektantów mody w Polsce coraz więcej. Powinniśmy się cieszyć czy nie ? Jeszcze do niedawna uznałabym takie pytanie za retoryczne. Po przeczytaniu bardzo merytorycznego dialogu pod ostatnim postem Michała Zaczyńskiego zaczynam się jednak zastanawiać. Pod ocenę i wątpliwość zostały poddane szkoły, które kształcą przyszłych designerów nie radzących sobie później z podstawową terminologią, rozróżnieniem materiałów czy prostym rysunkiem. Dziwi mnie ten fakt i zrzucanie winy na słabe szkoły uważam za kiepskie wytłumaczenie. Jeśli ktoś myśli, że wszystkiego dowie się na studiach - to jest w dużym błędzie. Przekazanie dogłębnej wiedzy przez wykładowców z praktyką musiałoby wydłużyć całą naukę o dodatkowe semestry. Studia to 50%-70% potrzebnej nam wiedzy, resztę powinniśmy doczytać lub dowiedzieć się np: podczas stażu u projektanta, firmy odzieżowej itd.



Oczywiście można wyjść z założenia, że będzie się tylko firmowało swoim nazwiskiem kolekcję i zbędne są większe umiejętności, bo resztę zrobi za nas zatrudniony "rzemieślnik". Można - tylko nie wiem czy bez umiejętności managerskich, znajomości strategii marketingowych produktu
i przede wszystkim odpowiedniego budżetu taki projektant utrzyma się długo na rynku.
No właśnie - wspomniałam o pieniądzach. Mam wrażenie, że niektórzy mają ich niewiele i chcąc je pozyskać windują ceny swoich projektów prawie do poziomu liczących się marek na rynku światowym.
No bo jak można wytłumaczyć kwotę 400-600 zł za zwykły bawełniany t-shirt z autorskim wzorem, 1000 zł za proste jeansy czy 2-3 tys. zł za sukienkę o prostym kroju wykonaną z materiału nie kosztującego wielkich pieniędzy ?
Rozumiem, że każdy artysta ceni swoje dzieło - ale powinien przy tym panować nad swoim ego i dostosować ceny do realiów oraz rynku na którym oferuje produkt.

Tak samo jest z krytyką. W środowisku modowym krytyka kolekcji projektanta (formy, jakości i również ceny) traktowana jest prawie jak zniesławienie. Dlaczego ? Przecież projekty nie powinny być ludziom narzucone - powinny być przez nich zaakceptowane.
Nie trzeba od razu startować z "wysokiego c", żeby się sprzedawać. Większość twórców ma takie aspiracje, ale nierzadko na to potrzeba czasu i doświadczenia.

Mam wrażenie, że wielu nie słyszało nawet o takim pojęciu jak strategia produktu. A co z definicją progów cenowych i cyklu życia ceny ? To nie są  nazwy, które powstały dlatego, że komuś się nudziło. Przecież powinna być zachowana równowaga pomiędzy jakością wykonania outfitów a ich dostępnością, wkładem pracy projektanta, ceną czy grupą docelową.
Nie mówię o tym, żeby dokładać do interesu. Nikt tego nie chce. Apeluję raczej o rozwagę i obiektywną ocenę swojej kolekcji, jej wykonania i jej przyszłego klienta.
Dzisiaj w dobie tanich linii lotniczych już nie jest problemem wybranie się na 1-2 dniowe zakupy do Paryża, Mediolanu, Londynu czy Berlina i zakupienie kilku ubrań dobrych i bardzo dobrych marek w przybliżonych cenach do outfitów polskich projektantów.


Podsumowując - Chciałabym kupować więcej rzeczy sygnowanych polskim nazwiskiem i wspierać nasz rynek mody (chociaż wg niektórych go nie ma...) ale proszę - dajcie mi szansę !!!

poniedziałek, 20 lutego 2012

Melissa Shoes

Melissa + Jason Wu







Melissa Dragon Lady by Jason Wu


Gumowe, pachnące buty możecie zakupić w kilku sklepach internetowych: ANSWEARHEGO'S lub SCHAFFASHOES.


Zdjęcia: materiały prasowe

sobota, 18 lutego 2012

Thom Browne and his original collection

W modzie lubię skrajności. Często ujmuje mnie prostota formy, czasami trochę finezja i glamour, ale zdarzają się również maksymalnie awangardowe propozycje, które niejedną osobę przyprawiają o szybsze bicie serca (czasami z zachwytu, a czasami z oburzenia i niedowierzania).

Podziwiam takie kolekcje za pomysł i inne spojrzenie na modę, którą niektórzy nie nazwaliby w ogóle modą. Tym bardziej "wielką modą".





Amerykański projektant Thom Brown tworzy outfity, które nikogo nie pozostawiają obojętnym.
Swoją przygodę z branżą fashion zaczynał od stanowiska sprzedawcy w showroomie Armaniego,
po jakimś czasie został zaproszony do współpracy  w zespole zajmującym się rozwojem u Ralpha Laurena. Pracował tam kilka lat zanim stworzył własną markę. Na początku projektował  bussines casualowe modele dla mężczyzn, stopniowo rozszerzając ofertę o awangardowe propozycje dla kobiet.

Jak widzi w sezonie wiosna/lato 2012 ubraną kobietę ? Inspiracją dla kolekcji z pewnością był Paryż w latach dwudziestych i jego wyobrażenie smaku wyzwolenia społecznego.
Myślą przewodnią towarzyszącą pokazowi Mr.Browna był dla spotęgowania efektu przerost w formie.  I tak - mamy duże, podniesione ramiona (przypomniał mi się trochę "przygarbiony" wujek Fester z Rodziny Adamsów), większe rozmiary, przerysowane formy czy wystające spodnie spod spódnicy maxi. To  jednak nie wszystko - frędzle odnalazły zupełnie nowe miejsce a kwiaty posłużyły jako element dekorujący top. Nie zabrakło też biżuterii, która w oczach designera osiągnęła kolosalne rozmiary. Perły prawie do ziemi, torebka zahaczająca o łydkę czy spódniczka noszona do podwiązek dały całkiem inny obraz wykorzystywanych do tej pory akcesoriów i części garderoby przez innych projektantów.
Całość dopełnia trzymana w rekach modelek długa lufka z papierosem  lub kieliszek szampana.






Groteska, zabawa i jednocześnie elegancja - tak w skrócie można by podsumować wizję Thoma. Pomimo tej "inności" cieszy wiosenna kolorystyka (są żółcie, czerwienie, granaty i dużo bieli w kompozycjach z czernią i szarościami). Za każdym razem, gdy przyglądam się poszczególnym modelom odnajduję nowe detale i "ulepszenia". Mr. Brown jest postacią której warto przyjrzeć się bliżej nie tylko ze względu na tą kolekcję - interesujące są jego poprzednie odsłony zarówno dla damskiej jak i męskiej klienteli.
Miałam już okazję przyjrzeć się propozycjom na jesień/zimę 2012-2013. Tutaj dzieje się jeszcze więcej - ale o tym w innym poście.

Zainteresowanych odsyłam do strony internetowej Thoma Browne na której dostępne są lookboki.
Można również polubić jego stronę na Facebooku.


Zdjęcia: Thom Browne materiały prasowe

środa, 15 lutego 2012

Bright children - Swarovski Elements

Parafrazując znany tekst piosenki śpiewanej przez Marylin Monroe "Diamonds are a girls best friends" po 74-ej edycji Pitti Immagine Bimbo -  Tygodniu Mody dziecięcej, który odbył się 19-21 stycznia we Florencji, można powiedzieć że to "Kryształki Swarovskiego są najlepszym przyjacielem dziewczynek"

To właśnie podczas Pitti Immagine Bimbo prezentującej modę dla dzieci w wieku 4-8 lat można było zobaczyć kreacje wielkich domów mody upiększone właśnie o znane wszystkim elementy Swarowskiego. 


Na specjalnym wybiegu pokazano ponad 40 projektów z propozycjami na zimę/jesień 
2012-2013. Wejście na wybieg stanowiła gigantyczna gwiazda przez którą przechodzili mali modele i modelki oświetlając blaskiem kryształków całą platformę.

Elegancja i tradycja zostały przystosowane do świata dzieci ze spojrzeniem na trendy mody hołdowane przez dorosłych. 26 marek, które wzięły udział w tym niesamowitym wydarzeniu to m.in.: Rykiel Enfant, Little Paul&Joe, Little Marc Jacobs, Chloe, Lacoste, Petit Bateau, Tartine&Chocolat i Frenchy Yummy from France, Blauer Junior, Moschino Teen, Illudia,
Miss Blumarine, Miss Grant, Parrot, Simonetta, T-Shirt T-Shops, Miss Antonella, Elsy Girl, Naturino, Monnalisa, Diesel Kid, Richmond Junior, Il Gufo, I Pinco Pallino i Laura Biagiotti Dolls z Włoch oraz Gioseppo z Hiszpani.





Zwiewne sukienki u Chloe projektantka umiejętnie połączyła z kryształkami umieszczając je na mankietach lub przy dekolcie. Diesel Kid ozdobił kołnierzyki i spodnie jeansów zmieniając ich wygląd na bardziej glamour. Z kolei Lacoste wykorzystała kryształki do wypełnienia kształtu charakterystycznego dla marki krokodylka. Marc Jacobs nie oszczędzał elementów aplikując je w całych wzorach pojawiających się na kreacjach.





Kolekcje wszystkich projektantów łączy nie tylko wykorzystanie kryształków Swarovskiego, ale przede wszystkim subtelność i zachowanie pomimo całego blasku dziecięcej delikatności.

W Polsce nie mamy jeszcze tak dużych imprez z modą dziecięcą - ba, większość projektantów  nie ma nawet kolekcji dla najmłodszych (a szkoda, bo rynek dziecięcy jest bardzo duży i bardzo dużo pieniędzy rodzice wydają na swoje pociechy). Jedynie na dwóch większych imprezach modowych w ubiegłym roku gościły kreacje dziecięce - Warsaw Fashion Street i Neo Fashion Jamboree. Uważam, że moda dziecięca ma bardzo duży potencjał i jest taką mini wersją mody dla starszych. Zachęcam organizatorów modowych wydarzeń do nieignorowania potrzeb najmłodszych i oczywiście ich opiekunów.


Tekst ten ukazał się również w magazynie "HEY Kids", który serdecznie polecam. To magazyn dla rodziców małych pociech w którym oprócz modowych nowinek można przeczytać o aktywnościach sportowych, imprezach dla dzieci, wykorzystać smaczne przepisy lub dowiedzieć się gdzie warto pojechać.
Do przeczytania tutaj.



Zdjęcia: materiały prasowe

Bright Children

poniedziałek, 13 lutego 2012

Capricious and unruly

Młoda piosenkarka, zdolna z kreatywną i mocną osobowością. MONIKA BRODKA - góralka jest moim kolejnym gościem z cyklu "Music and Fashion".
Jej kariera zawodowa rozwija się w tak samo szybkim tempie co styl, który za każdym razem ewoluuje i pokazuje, że jeszcze niejedną osłoną nas zaskoczy.
Na początku jej look był grzeczny, dziewczęcy - ostatnio bardziej kobiecy, wyrazisty i przede wszystkim oryginalny.




Śmiało można powiedzieć, że jest jedną z gwiazd, która promuje polskie marki i projektantów. Widzieliśmy ją już w kreacjach Zuo Corp, Zemełka&Pirowska, Tomasza Ossolińskiego czy Olgi Szynkarczuk.
Lubi eksperymentować i nie boi się kolorów - to "barwny ptak" polskiej estrady. Konsekwentnie buduje swoją pozycję nie tylko na rynku muzycznym, ale również na rynku mody. Wyjątkowe stylizacje zyskały również uznanie w oczach fachowców, którzy przyznali jej nagrody, m.in: Glamour - piosenkarki Glamour, miesięcznik Pani umieścił na liście Najlepiej Ubranych Polek tytułując Brodkę "mistrzynią eklektyzmu, która zachwyca łatwością z którą łączy desenie, tkaniny i style.





Całość wizerunku Moniki dopełnia makijaż - sceniczny bardzo wyrazisty z podkreślonymi finezyjnie oczami, ten na co dzień najczęściej stonowany w stylu  "no make-up". Duże znaczenie mają dla niej również dodatki, które idealnie uzupełniają każdą stylizację. Mała lub duża torebka, ciekawe buty czy nietuzinkowe nakrycie głowy są obecne w jej wielu outfitach.





W mojej opinii to nie tylko jedna z najlepszych polskich piosenkarek młodego pokolenia, to również fashionistka umiejętnie żonglująca markami, kolorami i trendami. Ma swój styl, który niejedna osoba może odbierać jako kontrowersyjny, zawsze jednak zachowuje granice przyzwoitości i dobrego smaku.




Zdjęcia: materiały prasowe, ONS, PAP/EPA,

środa, 8 lutego 2012

Azzedine Alaia - furious fashion talent

Czy ktoś w najbliższym czasie wybiera się do Holandii ? Jeśli tak - to miejscem do którego koniecznie powinien zajrzeć jest Groningen Museum. To właśnie tam od 11 grudnia do 6 maja odbywa się wystawa najważniejszych modeli niesamowitego projektanta Azzedine Alaia.


Ta wystawa pokazuje najbardziej fantastyczne kreacje Alaia, mody ostatnich dziesięciu lat. Każdy pokój w wystawie koncentruje się na różnych materiałach, które Azzedine konsekwentnie wykorzystywał w ciągu ostatniej dekadyaksamit, futro, wełna, skóra, bawełna, skóry zwierzęce, szyfon i dzianiny.






Azzedine to jeden z projektantów, który wypracował swój indywidualny styl i tożsamość marki. Pracował z największymi i dla największych: Diora, Guya Laroche oraz Prady. 
W środowisku mody jest ceniony za swoją niezależność i dyskretny luksus. Jego pokazy często maja kameralny charakter, a zapraszani goście to wąskie grono wybrańców przez samego designera.






Alaia nie przebiera w słowach mówiąc o niektórych projektantach czy znanych osobach związanych z branżą fashion. Nie martwi się tym co inni mówią o nim i nie zabiega o pochlebne słowo pisane w magazynach. Ma pełną świadomość swojej wartości i umiejętności krawieckiej co pozwala mu być krnąbrnym i kroczyć własną ścieżką.






Najwyższa półka cenowa pozwala mi tylko pomarzyć i popatrzeć na te luksusowe cudeńka.
Najnowsza kolekcja projektanta do obejrzenia i kupienia na Net-a-porter
Farfetch czy Matchesfashion.




Zdjęcia: materiały prasowe

poniedziałek, 6 lutego 2012

Shoes that everyone knows

Nie - to nie będzie post o czerwonych podeszwach Louboutina, chociaż też pasowałyby do tytułu mojego posta. Dzisiaj o bardziej "topornych" formach, chociaż wbrew pozorom nie pozbawionych kobiecości. 
Martensy - bo o nich mowa - to buty, które większość z nas kojarzy, część marzy a niektórzy są również ich szczęśliwymi posiadaczami.


Nie będę opisywała historii Klausa Maertensa, który zmienił bieg mody tworząc buty na gumowej podeszwie, z charakterystycznymi żółtymi szwami (na końcu załączony jest filmik, który polecam). 
Do dzisiaj ich wizerunek ewoluuje, a do wyboru mamy kilkadziesiąt wzorów i kolorów.

Ich urok docenił niejeden projektant - wykorzystując jako element scalający przy swojej kolekcji.
W pokazie A/W 2009 Jean Paul Gaultier wyniósł je na ołtarz mody, a na ostatnim Fashion Weeku w Łodzi projektanci z MMC Studio pokusili się o wykorzystanie białych Martensów, które potem szturmem przeniosły się na nasze ulice ;-)




W swojej ofercie firma posiada bardzo duży wybór różnych modeli - od bardziej grungowych w odcieniach szarości i czerni po wszystkie kolory tęczy, mat, lakiery, kratkę, zebrę czy nawet kwiatki.
Kiedyś Martensy nosili przede wszystkim mężczyźni, dzisiaj na równi z nimi dumnie eksponują również kobiety.
Solidne a jednocześnie wygodne, wysokie lub niskie - można nosić zarówno do jeansów jak i spódniczek oraz sukienek.






Sama w swojej kolekcji mam dopiero jedną parę - chętnie jednak powiększę ją o któryś z 
modeli przedstawionych na zdjęciach. Pytanie tylko - który ? ;-))

Do kupienia w sieci oraz salonach kilku polskich sklepów - największy wybór jednak w oryginalnym angielskim sklepie Dr.Martens


Zdjęcia: dmusastore.com